Ta historia łamie serce i pokazuje, że nieszczęścia chodzą parami. 32-latek z Biłgoraja, od dziecka przykuty do wózka, traci w jednym momencie niemal wszystko. Miejsce, w którym odnalazł spokój i swoje szczęście na ziemi, w kilka minut zamieniło się w zgliszcza. Stracił nawet wózek inwalidzki i skuter, którym poruszał się po mieście.
Aby wesprzeć Bartka Grabiasa utworzona została zbiórka pieniędzy na portalu zrzutka pl. Obecnie zebrano tylko 6% potrzebnej kwoty, a straty finansowe, jakie poniosła rodzina, są ogromne, przekraczają 200 tys. zł.
Nieszczęście przyszło na początku grudnia…
– Cały szczęśliwy świat Bartka, mojego bratanka, runął niecałe trzy tygodnie temu. Wszystko w kilka chwil zabrał pożar. W Zaciszu (m. Biłgoraj), spokojnym miejscu, ze swoim ukochanym psem Pytonem spędzał czas z dala od zgiełku i codziennego życia zdrowych i zabieganych ludzi. W jednym momencie zostały tam tylko spalone mury. Gdyby ktoś z Państwa zechciał wesprzeć, to będziemy wraz z rodziną bardzo wdzięczni – prosi Joanna Solska, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Biłgoraju, wielokrotnie udzielająca się w akcjach charytatywnych.
Aby pomóc kliknij tutaj
Kilka słów o Bartku…
Bartek Grabias ma obecnie 32 lata. Jest bardzo wrażliwy, bezgranicznie kocha zwierzęta i pomimo skromnych zasiłków, jakie otrzymuje, potrafił niejednokrotnie wspierać finansowo schroniska dla nich. Ma też swojego przyjaciela psa, który wabi się Pyton. To właśnie z nim przebywał i mieszkał od wczesnej wiosny do późnej jesieni w Zaciszu (m. Biłgoraj). Dom był ocieplony, spełniał też warunki dla osoby niepełnosprawnej…
Bartek od dziecka choruje na zanik mięśni. Jednak jego stan, mimo wysiłku lekarzy i rodziny, pogarsza się z roku na rok. Choroba nie tylko uniemożliwia mu podjęcie pracy, ale także w znaczący sposób uniemożliwia codzienne funkcjonowanie.
Mimo konieczności polegania na pomocy innych i na przekór przeciwnościom losu, udało mu się odnaleźć swoje miejsce na ziemi, gdzie czuł się szczęśliwy i mógł się choć trochę usamodzielnić.
Niestety, 8 grudnia br. w jednej chwili wszystko, co miał, zostało mu zabrane. W pożarze stracił swój dom, jedyną namiastkę niezależności jaką posiadał. Pożar strawił również wszystko, co znajdowało się w środku: meble, ubrania, dokumenty, wózek inwalidzki, skuter, umożliwiający mu poruszanie się po mieście. Na szczęście jemu i Pytonowi udało się wyjść z tego cało.
Gorąco apelujemy o pomoc finansową i wsparcie w rozpowszechnieniu tej akcji, aby jak najszybciej Bartek mógł wrócić do swojego domu i tym samym odzyskać uśmiech, poczucie bezpieczeństwa i radość z codziennego życia.